sobota, 28 sierpnia 2010

Listy

Hanna pisze znowu o tym samym, bo co innego może
się zdarzyć? Ot - wrotycz przy ściągniętych upałem drogach
nagle wysechł, na łąkach zostały tylko rdzawe cienie. Tego lata

za wcześnie zakwitł, oszołomiony nadmiarem słońca. Kogo obchodzi,
że macierzanka wyczerpała się nasionami? Że nawłoć przekwita,
lipowe liście żółkną, a jarzębina już od połowy sierpnia syci się

czerwienią? Kogo obchodzi spojrzenie nieba zaciągnięte
stalowym odcieniem, niepotrzebna słodycz owoców
pod jabłoniami? Hanna wytrwale wszystko spisuje

i rozsyła. Czytaj - prosi - czytaj, ty, który nie chcesz
patrzeć przed siebie i ty, który już za siebie
przestajesz spoglądać, czytaj o każdej zmianie,

o szyszkach chmielu na płocie, o bzie wybarwionym
czarnofioletową jagodą, o smaku i zapachu powietrza,
tym samym co roku i co roku innym. Trzeba to spisać,

trzeba to wysłać, podzielić się
z potrzebującymi.

piątek, 27 sierpnia 2010

Hanna odkrywa w sobie staruszkę

Kiedy słońce kładzie się na twarzy, Hanna obserwuje
delikatne promienie pod okiem, śledzi linie łączące
usta ze skrzydełkami nosa i czuje: nitki gęścieją,

łączą czoło z policzkami, rozpinają się na dekolcie,
łagodnie obejmują szyję. Wyobraża sobie: umacniają
korzenie, stają się silniejsze i rozrastają

z dnia na dzień. Hanna oswaja małe proroctwa
ukryte w cieniach przyszłych krzywizn palców,
w gniazdach zmarszczek na kostkach,

w coraz słabszym sprzeciwie ciała. Kreśli
studium rzeczy spodziewanych.

28 sierpnia 2010 r.

piątek, 6 sierpnia 2010

Pantałyk i nienacek

Niedawno Wuszka w rozmowie ze mną użyła określenia "nie przeszkadzaj sobie". Zastanawiałyśmy się głęboko, jak można sobie przeszkadzać, no jak? Doszłam do wniosku, że mogę sobie przeszkadzać, kiedy na przykład chcę założyć nogę za głowę. Wuszkowe przemyślenia tutaj. Ja jeszcze ewentualnie byłabym skłonna przyznać, że mogę sobie przeszkadzać, kiedy chcę pisać i zasłaniam sobie sama światło. No to jasne, że sobie przeszkadzam! Z kolei Janusz na moim blogu zadał równie interesujące pytanie, o tu. Mianowicie chodziło o "gadanie po próżnicy". Czymże więc jest owa "próżnica"? I jak po niej gadać? Ha! Ja dołączyłabym nasze przepiękne pojawianie się z nienacka i zbijanie z pantałyku. Ach ileż długich godzin spędzamy na rozważaniu czymże jest ówże tajemniczy "nienacek" oraz równie budzący obawę "pantałyk". A Państwo? Czy są wyrażenia budzące takową fascynację u Państwa? ;)

wtorek, 3 sierpnia 2010

Fejsbuk

Ostatnimi czasy zastanawiałam się, dlaczegóż taki marny ruch w interesie poetycko-komentatorskim. Portale poetyckie półżywe, na blogach literackich pustki. Marazm. Nuda... No i wiem, wiem! Wszyscy poeci są na fejsbuku! Grają w różne ciekawe gry, czyli prowadzą gospodarstwa rolne i otwierają restauracje, tudzież inną tego typu działalność prowadzą... Sądzę, że odezwał się w poetach instynkt samozachowawczy... Trzeba skończyć z tymi gryzmołami nieopłacalnymi i zabrać się za interesy! Najpierw maleńkie wprawki fejsbukowe, a potem... rzeczywistość stoi otworem! Ach! Te pola kukurydzy i kabaczków! Ach te wielkie fermy hodowlane! Ekskluzywne potrawy we wciąż nowych restauracjach! Fabryki! Nowe zakłady pracy! Co za ruch! Co za zmiany! I jeszcze inna sprawa, ale to ciiii... na ucho.... Ponoć, jeżeli kogoś nie ma na fejsbuku, po prostu nie istnieje, a poeta to całkiem - ginie z kretesem. Zaczynam więc lękać się i poważnie myśleć o utworzeniu konta... Jakaś niewyraźna się robię ostatnimi czasy....