piątek, 31 grudnia 2010

A dosiego!

Taka kolęda-niekolęda z życzeniami na nowy rok. :)

Peron III

Całą noc padał śnieg, trudno było
wygrzebać się spod puchów, rozstać się
ze sobą nie było łatwo. Nie dzieliliśmy dotąd niczego,

od świąt jest inaczej, sypie nieustannie. Odkrywamy
nowe: czas odprowadzania, stania na peronie,
czas uśmiechów, nieukrywania oczu

na mokrym miejscu. Czas
oczekiwań, spotkań niespodzianych,
szczęścia.  Zimą świat jest czystszy

i prostszy - mniej kolorów,
więcej kontrastów.

środa, 29 grudnia 2010

Samogłoski

Ze dwa lata temu na pewnym portalu poetyckim jeden z użytkowników wysunął tezę, cytuję:
że nie może istnieć dobry wiersz, jeśli jego wszystkie wersy zaczynają się od spółgłosek. Czyli innymi słowy żadna z nich nie zaczyna się od samogłoski więc dla dobrego wiersza co najmniej jedna (a lepiej dwie i więcej) powinny się zaczynać od samogłoski.
Owa teza, zwana ze względu na twórcę "postulatem haikera" została potraktowana dość lekceważąco, raczej jako żart czy wymysł. Ale znalazł się ktoś, kto trochę tomików przejrzał pod tym względem i próbował wyciągnąć wnioski. Przemku, mój podziw. Sama jestem ciekawa, na ile te spostrzeżenia można w szerszym kontekście zastosować.  A ponieważ otrzymałam pozwolenie na zamieszczenie notatki o otwieraniu wersów samogłoskami i ponieważ mój tomik został pod tym względem również przeanalizowany przez Przemka, niniejszy zapis w Reteskowie zamieszczam. Ciekawe, co Wy na to? :)
--------------------------------------------------------------------------

Wersy rozpoczynające się na samogłoski - analiza

Temat mnie zaciekawił na tyle, że postanowiłem przeanalizować parę wierszy pod kątem występowania samogłosek na początku wersu.
Do analizy wybrałem fragmenty tomów "Wiersze wybrane" Herberta, "Wiersze" i "Haiku" Miłosza, "Czynny do odwołania" i "Nieczynny" Świetlickiego, "Gorzkie jezioro" Ryszarda Będkowskiego i "Lewa Strona" Teresy Radziewicz.
Każdemu wierszowi przyporządkowałem schemat w którym wpisywałem kolejne pierwsze samogłoski każdego wersu, w przypadku gdy wers otwierała spółgłoska wpisywałem "x".

Oto moje spostrzeżenia:

(1)
Są autorzy w których układ wersów zaczynających się na spółgłoski jest wyraźny i rytmiczny, są tez tacy w których wiersze trzeba się wpatrzyć by znaleźć jakieś reguły. Do tych pierwszych spośród analizowanych należą Miłosz i Świetlicki.

(2)
Przyjęty przeze mnie sposób notacji przenosi na siebie charakter twórczości danego autora. Spójrzmy na zapis pierwszych wierszy z tomu "nieczynny" Świetlickigo:

uoxxo xxxxx uxoxa i

xox xxx x

xooo xixa xxxx

xxxx xxxx a

zupełnie inny rytm ma notacja poezji Miłosza - wiersz "na plaży":

xxix xxix xxxa xxxi
xxxx xxix xxix
xixx xxax xxxx
xixx xxix xxxx iixx
xxxx xiax xxix
xxxx xxxx xxix aixxx

O ile u Świetlickiego kolejne części są budowane na zasadzie kontrastu (w jednej same samogłoski w następnej same spółgłoski), u Miłosza widać powtarzające się rytmy.
Schematy innych wierszy Miłosza są również spokojniejsze niż u Świetlickiego:

xxxxx xxx oiix xxxxx xxx xxxa

xaxx xxix xxix xxxx xxxx xxxi xxxi xxxi xxax xxia xxix

xxxx xxxx xxio

xxxx xxxx xxxx xxxx xxxxx


(3)
Kolejne spostrzeżenie jest takie, że u różnych autorów występuje różne zagęszczenie samogłoskowych wersów.
W Miłoszowym "haiku" tylko co 15 wers zaczyna się od samogłoski, u Świetlickiego co piąty.
Wydaje się że samogłoskowe wersy służą rozbiciu formy wiersza. Świetlicki lubi eksperymentować z formą. W haiku forma jest określona i za bardzo nie ma co rozbijać.

(4)
Tomiki z większą ilością samogłoskowych wersów są bardziej ekspresyjne, ekstrawertyczne i łatwiejsze w czytaniu, te o mniejszej ich liczbie introwertyczne, trudniejsze w czytaniu i mniej błahe.

Procent samogłoskowych wersów w tomikach:
Miłosz "Ocalenie" 23%
Świetlicki "Nieczynny" 21%
Miłosz "To" 20%
Swietlicki "Czynny" 14%
Radziewicz "Lewa Strona" 11%
Będkowski "Gorzkie jezioro" 9%

(5)
Schematy samogłoskowe wierszy są różne jak różne są same wiersze. Da się jednak znaleźć pewne zasady co do tego w którym miejscu wiersza można spodziewać się samogłoski.
Samogłoska prawie nigdy nie pojawia się na początku wiersza. Spośród przeanalizowanych 140 wierszy tylko 4% zaczynało się od samogłoski (czyli trzy razy rzadziej niż średnia).

(6)
Samogłoski często natomiast anonsują koniec wiersza. Najbardziej to widać u Ryszarda Będkowskiego u którego w drugiej części wiersza dominują wersy rozpoczynające się od spółgłosek. Natomiast tuż przed końcem pojawiają się jeden lub dwa samogłoskowe wersy.

(7)
Odrębną kategorię stanowią wiersze, w których w dużej ilości kończących utwór wersów żaden nie zaczyna się od samogłoski. Może akurat tak trafiłem, ale większość tych wierszy mówi o fatalizmie, pogodzeniu z losem; ma wydźwięk "wszyscy umrzemy/nie ma żadnego ratunku":

herbert "porzucony"
...uxx x xx xx xx (porzuciło mnie nawet/poczucie śmierci)

będkowski "anatomia wg rembrandta"
xoxox xxxxxxxx xxx (martwi mnie rozkład. pociągi odeszły przedwcześnie/ jak wody płodowe. a przcież mieliśmy się dzisiaj narodzić/ w innym miejscu na innym brzegu)

herbert "pan cogito z marią rasputin" cz.2
xox xxxxx xx xxa uxxx axx xoxxxxxx
xxxxxxxxxx
xxx (nikt się tego nie dowie/zabrała torbę ze sobą)

(8)
Paradoksalnie fragmenty w których jest dużo wersów zaczynających się od samogłosek też często mówią o śmierci. Ale o takiej śmierci na którą patrzy się z nadzieją.
Refren pieśni którą się śpiewa podczas pogrzebów ma wszystkie wersy na samogłoski:
(Anielski orszak niech twą dusze przyjmie/ Uniesie w górę ku wyżynom nieba/A pieśń zbawionych niech ją zaprowadzi/ Aż przed oblicze Boga najwyższego).

Wielka Improwizacja ma więcej samogłoskowych wersów niż sąsiadujące sceny trzeciej części Dziadów.

Samogłoskowe wersy towarzyszą też wierszom pisanym pod wpływem alkoholu. Można powiedzieć że zarówno kontakt z Absolutem jak i z "Absolutem" sprzyja samogłoskowym wersom.
Podsumowaniem tych dwu tendencji może być fragment wiersza Czesława Miłosza "Alkoholik wstępuje w bramę niebios":
(Aż zrozumiałem, że tylko błądzę od nadziei do nadziei/ i zapytałem Ciebie. wszechmogący czemu/ udręczasz mnie. Czy to próba, jak u Hioba,/ aż uznam moją wiarę jak ułudę/ i powiem: nie ma Ciebie ni twoich wyroków,/a rządzi tu na ziemi tylko przypadek?)

(9)
Swoisty klimat wydają się mieć wiersze w których sporo wersów zaczyna się na "o". Wiersze te operują szeroką perspektywą, czy to przestrzenną czy historyczną. "otoczenie, ogród, okolica, opowiada, o". Tomikiem, w którym znalazłem najwięcej wersów z "o" (jedna trzecia wszystkich samogłoskowych) jest "Lewa strona" Teresy Radziewicz.

Tyle wniosków. Oczywiście materiał analityczny jest dość niewielki i niektóre spostrzeżenia mogą być nieco na wyrost, ale temat wydaje się niezwykle ciekawy.

pozdrawiam tych którzy dobrnęli do końca:)


piątek, 24 grudnia 2010

Boże Narodzenie



Wszystkim, którzy zaglądają do Reteskowa,
z serca i po staroświecku
życzę błogosławionych świąt Bożego Narodzenia. :)

czwartek, 23 grudnia 2010

Kaczka to kaczka

Białostockie kaczki nad rzeką Białą, popularnie zwaną Białką. :)


wtorek, 21 grudnia 2010

Wiesław Szymański, Skrawki

Do napisania paru słów o tej najnowszej książce białostockiego poety przymierzam się od jakiegoś czasu. Mam takie poczucie, że chcę o niej powiedzieć, a jednocześnie jest we mnie obawa przed opisywaniem wrażeń po lekturze tak intymnych zapisków. To trochę tak, jakbym po kryjomu czytała czyjś pamiętnik, tak się czuję. To nic, że autor zastosował "wybieg" trzeciorzędnej narracji, to nic. Sam zresztą mówi, że to jego zapiski z ostatniego dziesięciolecia. Więc czuję się, jakbym wygrzebała zeszyt z notatkami i czytając je poznawała właściciela owego zeszytu. Tym bardziej jest to przeżycie, że wszystko dzieje się niedawno i w miejscach na ogół mi znanych, takie "tu i teraz". Prawie teraz.
Jest w człowieku skłonność do podglądania i w tracie czytania skrawków ta skłonność pasła się słowami. Poza tym jest we mnie skłonność do porównywania doświadczeń, przemyśleń, przeżyć - własnych i autora bieżącej lektury. Czytam pierwszy rozdział i wspominam swoje wrażenia z pierwszego pobytu nad rzeką tworzącą granicę ze wschodem, swoje obawy. Czytam drugi i przed oczyma mam spektakl pana Szymańskiego "Białe światło śniegu", który oglądałam w ubiegłym roku podczas Podlaskiego Forum Teatrów Dziecięcych i Młodzieżowych. Otwieram "Próbę rozmowy z cieniem" i ostatnie przeżycia wracają. Wzruszam się, wzruszam też przy "Notatkach ze spotkania z Elą M" i wzruszam się jeszcze w innych momentach. Ale i uśmiecham się czasem, na szczęście, a czasem trochę przez łzy. Ludzie, zdarzenia, miejsca, nazwiska, nazwy, książki, spektakle - znajome, znane, a oglądane z innej perspektywy.
Przeglądam "Skrawki" jeszcze raz i jeszcze, i jeszcze. Szukam fragmentu, który przepisałabym skrupulatnie. Szukam i... nie znajduję. Musiałabym przepisywać i przepisywać. Akapit czy dwa mogą tylko zmylić, więc cóż - trzeba przeczytać całość...

Skrawki, Wiesław Szymański, Wydawnictwo Forma, Szczecin 2010

sobota, 18 grudnia 2010

A za oknem...

Zima, zima, mróz i śnieg. Czyli to, co na naszej szerokości geograficznej w miesiącach zimowych występować powinno. No i właśnie, właśnie... Idę sobie dziś rano i patrzę, patrzę... a tu wróble ćwierkają na lipie. Kilka kroków dalej - jabłoń, na niej kilka zmarzniętych jabłuszek i znów jakieś skrzydlate stworzonka. Te żółte brzuszki to sikorki, ale obok nich, no proszę, proszę, a cóż to za cudaki. Szare toto, wielkość między wróblem a gołębiem, zadziorny czubek nad łebkiem, na końcu ogonka żółciutko, a na skrzydełkach biel, czerń i żółć. Mam swoje podejrzenia, w domu rzucam się do Wikipedii i... jest! Oto ona! Jemiołuszka! Aczkolwiek pojawiają się wątpliwości. Te "moje" jabłuszkowe jemiołuszki nie miały na sobie czerwieni. A może miały, tylko ja nie zauważyłam? A może nie musiały mieć? Mój ulubiony Biolog wyjechał i nie mam u kogo zasięgnąć języka! Skandal!

środa, 15 grudnia 2010

Niepamięć

Paweł Podlipniak

Jeśli się rozsypiesz, nazwij to lodem.
Zima jest tkanką, a po drugiej stronie
czeka Alicja, córka diabła. W jej snach
jesteśmy najprawdziwiej żywi.

Nazwij to snem i narysuj mnóstwo,
zanim nas nie przerwie śmierć
- nieistotny odnośnik do wszystkiego
co ważne (postaw krzyżyk, cyfrę, gwiazdkę).

Lepiej nazwij to czasem, a pod powiekami
zatrzymaj lepki łubin, dojrzewanie,
łatwopalny fragment wspólnej drogi,
bo nie trafimy po raz drugi w to samo miejsce.

Czasem nazwij mnie. Może moje imię
z łaskawych krain o łagodnych zimach
ułoży się do snu. Diabeł tkwi w szczegółach.
Alicja zna je do głębi. Dobrze o nich milczy.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Jak prawdziwa poetka z prawdziwą poetką... :P

Czyli o życiu. Z gg wzięte. ;)


Ja
sprawdzałam co słychać u karkówki
:D

Jo
i jak żyje?
:D

Ja
dusi się

Jo
nie boli jej głowa
otwórz może piekarnik co?

Ja
wyjęłam wczoraj z zamrażalnika

Jo
albo pokrywkę odsuń
wpuść trochę jej świeżego powietrza

Ja
i musiałam wstawić dziś do piekarnika
:|
właśnie wpuściłam
sprawdzając czy już zmiękła
ale jeszcze nie
niech posiedzi
to zmięknie
:D

Jo
:D
nieźle przeskrobała w tym zamrażalniku

Ja
stwardniała :D

Jo
a grypsowała?

Ja
twarda sztuka, nie?

środa, 1 grudnia 2010

Popiół

Grudzień był tak ostry, że ptaki zamarzały,
gdy tylko przysiadały na gałęzi. Hanna codziennie
odgarniała śnieg, czekając, kiedy mróz schwyci

te najgorętsze. Przylecą, a zimna bestia ściśnie skrzydła
i puste kostki wypełni lodem. Wreszcie przestaną wracać,
pojawiać się z nienacka, zagarniać ciało, podpalać. Dni

kłuły coraz mocniej, zdawało się, że rtęć w termometrach
zniknie. Hanna czekała. Sprawdzała każdego ranka,
kiedy na ścieżce zalegną spopielałe

ognistopióre.