wtorek, 25 stycznia 2011

Notatki na marginesach wierszy - "Portret niesymetryczny" Izabeli Fietkiewicz-Paszek

Książkę Izy Fietkiewicz-Paszek dostałam od Autorki w Gołuchowie. Wyjęłam tomik w pociągu, kiedy wracałam po spotkaniu do domu. Otworzyłam i przeczytałam pierwszy wiersz, który wytrącił mnie z równowagi, zbił z nóg. "Esprit d'escalier" zaskakuje prawdą, ponieważ wie, co najważniejsze: w gazetach znów pieprzą o końcu świata, bardziej się boję/o twój poziom prolaktyny i wrośnięty paznokieć marcina (osiem szwów!). O tak, myślę sobie, co mi tam koniec świata, gdy coś złego spotyka najbliższych? Zaskakuje prawdą, ponieważ podmiot liryczny mówi wprost rzeczy, które często chowa się głęboko: myśl, że już czas//mieć dziecko. i stało się. I tak będzie w kolejnych wierszach - prosto, mocno, szczerze.

Wchodzę więc w tę książkę, wstępuję, jednocześnie zaintrygowana, co mi przyniesie i zaniepokojona po pierwszym wierszu, co może we mnie odkryć. Wchodzę i zastanawiam się - o czym jest "Portret niesymetryczny"? W utworze "Chciałam zapamiętać tę lekcję" potykam się o słowa: złożyłam nadmiar wspomnień w kostkę. Ach to tak? Mam podejrzenie, że o tym będzie, jest tomik Izy. I to podejrzenie zdaje się potwierdzać, kiedy w kolejnych tekstach wracają imiona. Imiona wiążą się ze wspomnieniami osób, a osoby są przedstawiane z imienia niczym bohaterowie dramatu. Na dodatek Autorka podstępnie próbuje wmówić, że to tylko porządki, nic więcej, żadna sentymentalna podróż ("Raport z porządków. Karton z napisem "1986-91"). O nie, droga Autorko, o nie - nie dam się nabrać. Gdybyś tylko chciała zrobić porządki, nie tłumaczyłabyś się, że trudno/być mężczyzną nie mazać się że minie/ćwierć wieku i zacznie nas brakować/po kolei po cichu od najstarszego/albo na przykład od prawej. Zaczynam podejrzewać, że wcale nie sprzątasz, a przygotowujesz. Każda kobieta czuje różnicę między porządkami, a przygotowaniami.

Po drodze wiersz, który znałam z arkusza poetyckiego i który już wtedy znalazł we mnie miejsce, "K. wspomina [powroty z kościoła i wizyty w cukierni]". Podmiot liryczny zdradza, co można zrobić, kiedy bezpieczny świat dzieciństwa ginie na naszych oczach. W dwuwersowej puencie cała szczerość i bezradność: na naszym miejscu-/każdy by się popłakał. A już za chwilę czytam, że Im trudniejsza droga, tym wolniej/mijamy i myślę - to dlatego mam poczucie za szybko biegnącego czasu, kiedy w codzienności wszystko się dobrze układa.

Kilka stron dalej znów potykam się, bo kto mógłby przejść bez zatrzymania czytając "Rzecz o poezji, koszykach z wikliny, śmierci i innych ważnych"? Jeśli jest cisza nie ma nic - więc póki dźwięk, słowo, nazwa, póki wspomnienie - istniejemy? A później?

I nagle, wśród różnych wspomnień przerobionych na poezję, wiersz "dla S.": Mówią, że lepiej, że wreszcie/nie boli. Tak mówią. Może/źle kocha - ale niechby wciąż./Do wtorku, do następnej zimy/albo chociaż do jutra - niechby/bolało. Wśród najboleśniejszych zdarzeń znajdujemy bliźniacze do własnych. Może na tym polega siła tego tomiku? Na symetrii wspomnień? Że można je do siebie przykładać i pasują? A przecież książka nosi tytuł "Portret niesymetryczny". Czy dlatego, że próbuje objąć różne strony człowieczeństwa?

Świat poradził sobie przecież bez ciebie - słowo gorzko brzmi w wierszu "Szkic topograficzny [z pamięci]". No tak. Wyobrażamy sobie, że są ludzie nie do zastąpienia, że to my jesteśmy nie do zastąpienia. Tymczasem odchodzą, odchodzimy i ta rana po nas zarasta, scala się i tylko nieliczni przez jeszcze jakiś czas ją zauważają, a wkrótce staje się całkowicie niewidzialna.

Wędruję przez kolejne wiersze, kolejne historie i kolejne śmierci. Niewątpliwie, śmierć mocno dotknęła bohaterkę tomiku, tę, której portret maluje Autorka. Ale kiedy w kolejnych strofach szukam znów śmierci, zatrzymuję się zaskoczona. Jak gdyby podmiot liryczny powiedział - dość. Dość - rozprawiłam się ze wspomnieniami. Dość - posprzątałam - jednak. Przygotowałam się. Teraz mogę zająć się sobą. I oto przed oczami czytelnika rysuje się portret kobiety niewątpliwej. Czyli jakiej? Niewątpliwie kobiecej czy takiej, która nie wątpi? A może takiej, w którą się nie wątpi? Ta kobieta spowiada się w wierszach z chwil w życiu. I wreszcie odkrywam wiersz tytułowy. Iza pisze w "Portrecie niesymetrycznym": Mężczyzna i syn - chcę was/godzinami podglądać, siedząc na progu,/oparta o futrynę. Daleko. Nieważne,//że pod progiem podkopuje robak - tocząc/korytarze. I tak w końcu to nimi docieram/do sedna: mój mężczyzna, mój//syn. Sedno - miłość - proste wyznanie kobiety, szczerość osoby mówiącej o najbliższych.

Przeglądam jeszcze raz książkę. Zakreślam ołówkiem dwa fragmenty w ostatnich tekstach, obok stawiam wykrzyknik. Pierwszy: Nawet jeśli próbuję//przylgnąć do życia, ustalić jakieś warunki, coś/zrobić z tym bałaganem w szafie, życiorysie,/w notatkach - wciąż jestem za bardzo u siebie ("Listy do św. Pawła (5) Re: Wyzyskiwać chwilę sposobną"). I drugi - jak podsumowanie - z wiersza "Światowy Dzień Poezji": To robią z tobą wiersze: okupują/zmysły, porastają widoki, wciskają się pod korę,/paznokcie, koła, poduszkę.

6 komentarzy:

  1. ...no tak... No tak: czytasz te wiersze tak, jak Ci wchodzą we własne Twoje życie. Subiektywnie.
    Nie znam: nie znam twórczości pani Izy (choć od prawie roku mam link na jej stronę) - pozostaje więc to, co w tym zapisie cytujesz. Subiektywnie.
    Nie wiem: nie wiem, czy to dobre wiersze. Musiałbym przeczytać tomik, dwa. Widzę - że działają. Pytanie, na ile tylko 'babsko', a na ile ogólnie. Bo ten 'babski' aspekt jest w Twoim tekście wyraźny. Jeśli 'tylko' - to również wystarczająco dobrze. Jesteście - wy, baby - połową populacji. Plus/minus. Dość, by było znaczące (nawet z prezentowanego przeze mnie męskiego, seksistowskiego i szowinistycznego punktu widzenia).
    Widzę: widzę, że masz zupełnie prywatną potrzebę dzielenia się. Ważne i ciekawe. Do rozważań, dyskusji, spotkań. Do przemyśleń. Wykorzystań społecznych. Do - zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Baby to są w nosie i lancetowate...

    OdpowiedzUsuń
  3. Janusz,

    w sumie nie zawsze tak czytam wiersze. Czytam jak mi się czytają. ;)

    U Izy wiele tekstów jest mi bliskich przez - zapewne - bliskość przeżywania. I nie są to wiersze "babskie", najzwyczajniej w świecie dla mnie ta strona stała się w tym momencie ważna. I dobre wiersze, dobre. Jak będę w domu to kilka moich ulubionych wkleję na blogu, poczytasz.
    A poza tym, no jak mi brakuje pogadania, podyskutowania o wierszach, to masakra. Ale ogólnie brakuje mi czasu. Na czytanie, na pisanie, na myślenie. :)

    A Ty lepiej popatrz, Drogi Panie, na ten mój tekst napisany po dłuuugiej przerwie. Chociaż może nie patrz, bo jeszcze Ci się zupełnie ale to zupełnie nie spodoba. :))))

    Do zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaahaha, Retes, widzę coraz więcej punktów wspólnych 'poglądowo-oglądowych' z P.Januszem, wobec tego, proszę mi wybaczyć le mot, Panie Januszu, zdaje się też jest Pan klasyczną jędzą (jędzem?)
    ;D

    Ps: jak sobie przypomnę te zombiełapy, pardon, dłonie!
    Pozdro od Andrei Mantegna ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. a o wierszach Izy, dopyskuję może conieco po powrocie.
    ździski Retessu! i pradwdopodobnie (taka możliwość istnieje) też będę tęsknić ;P

    ;))

    OdpowiedzUsuń