środa, 23 listopada 2011

dwa koty nad symsarną


a gdybym urodziła się w innym miejscu
chociażby tutaj gdzie świat się wydaje
jednocześnie prostszy i bardziej skomplikowany
w tych coraz bledszych liniach kolejnych planów

w jezioranach ulica nadbrzeżna tuli się do wody
a niebo bywa niebieskie jak wszędzie
gdy raz na czterdzieści lat ludzie witają się
słowami o listopadzie słonecznym i pełnym
od rana niespodziewanego światła

gdybym mieszkała w którymś z tych domków
karnie tworzących ścieżkę dachów
codziennie

karmiła te dwa koty codziennie
schodziła w dolinę i słuchała
dokąd woła rzeka

5 komentarzy:

  1. Janusz Taranienko24 listopada 2011 23:56

    Teresa,
    Jak wyczytałem, rzeka rzeczona woła do Łyny (a raczej wpływa do Łyny).
    Natomiast tekst Twój jest raczej pęknięty... Idzie mi o głównie dwie ostatnie zwrotki, z nadużyciem "codziennie" i brakiem trybu przypuszczającego w ostatniej: czy jest on domyślny ('gdybym karmiła /.../ schodziła /.../ słuchała'), czy też ostatnia zwrotka to zdania - by tak rzec - "wynikowe" ('to bym karmiła [itd]')?
    I jeszcze druga zwrotka: czy ważna jest "aktualizacja", tj. specyfika tego akurat listopada, który to występuje "raz na 40 lat"? Czy ten konkret (zawsze opierasz się o konkret!) w tym akurat tekście jest aż tak ważny, by go zapisać? Czy nabiera jakiegoś szczególnego wymiaru? Czy może lepiej go pominąć (listopad, 1*40), przesuwając akcent na ważność rzeki, Jezioran i kotów?
    Ja tego tekstu w całości nie czytam, sorry. Choć, jak zawsze, super masz frazy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Małgoś. :)

    Janusz, dziękuję. Tekst jeszcze ewoluuje, poddam go pod Twój osąd niedługo ponownie. :)

    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  3. A i jeszcze! Symsarna do Łyny, z Łyną do Pregoły, z Pregołą przez Królewiec (min.) do Zalewu Wiślanego... :)

    OdpowiedzUsuń