czwartek, 29 grudnia 2011

A dni pękają

Wszystko ma tę niepowtarzalną woń; dzieci
pachną utraconym rajem: mlekiem, oliwką
i czymś słodkim, małe pokusy. Inaczej

wchodzi w nozdrza grudniowa, kłująca noc,
a inaczej rozgrzane południe sierpnia. Staruszkowie
też mają swój zapach, wypełniony talkiem. I wszystko

ukrywa aromat, każde spotkanie czy powrót, każde
odejście. Rzeczy twarde pachną ostrzej, nuta serca
skrywa gorycz; rzeczy miękkie związują ręce. Wtedy

przychodzi czas, dni pękają - suche i twarde
strąki. Wyłuskuję z pamięci zapachy, wyskakują
jak groszki wypychane kciukiem z łupinki.

sobota, 24 grudnia 2011

Święta! Święta!

I nic na to nie poradzą ani ci, którzy lubią święta, ani ci, którzy ich nie lubią, one przychodzą i są. A ja Wszystkim odwiedzającym reteskowo życzę dobrego czasu, dzielę się opłatkiem z Tymi, którzy chcą nim się dzielić i ściskam Tych, którzy chcą być wyściskani. I chciałabym, żeby Wam się dobrze działo.  :)

piątek, 23 grudnia 2011

Stacja Prezentowo

Zostawił ostatnimi czasy w mojej skrzynce, gdy wędrowałam tu i ówdzie, świstek o poleconym tutejszy nasz listonosz. Wczoraj zabiegana nieco, nie zdążyłam na pocztę. A tam przesyłka jakowaś czeka! Dziś godzina 15.09 - pędzę na pocztę, niepewna, czy jeszcze tam kogoś zastanę i już martwiąca się, że przesyłka przeczekać święta będzie musiała. Dopadam do drzwi... zamknięte! Na szczęście zaprzyjaźniona pani kierownik (Bogusiu, dzięki!) pożałowała biednej u drzwi stojącej, wyjrzała z okienka, otworzyła i moje chciwe łapki rozdarły opakowanie, a w nim takie oto pachnące cudeńko. Mikołaju, dziękuję. Cmok!

wtorek, 20 grudnia 2011

Jak trafił do mnie pewien słonik...


Słonik z trąbą uniesioną (na szczęście)
do góry oraz kartki z życzeniami i dobrymi słowami o moich "Samosiejkach", zachęta do pisania - taka oto przesyłka dotarła
z Olkusza.

Jestem wzruszona, Pani Ireno. Dziękuję.

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Jeszcze raz Nowak

Na zajęciach rozmawialiśmy o Diltheyowskim postulacie "rozumienia autora bardziej niż on sam" w kontekście przeżywania układu przeżyć, ale nie tego, który pobudził autora, a tego, który autor zbudował, który włożył w usta osoby mówiącej w wierszu, w usta bohatera idealnego. I ponieważ wciąż mam w głowie "Psalm o chorych nogach" Nowaka i tę niedawno pozyskaną świadomość, że poeta miał chorobę Burgera, że miał amputowane nogi, nie mogą mi się ułożyć jakoś te dwie sprawy, teoria mówienia o wierszu i sam wiersz.

czwartek, 15 grudnia 2011

sZAFa - numer 41!


W numerze:

POEZJA

Marcin Baran, Hania Dikta, Piotr Gajda, Mirosław Gabryś, Wioletta Grzegorzewska, Brygida Helbig, Jarosław Jabrzemski, Barbara Janas-Dudek, Izabela Fietkiewicz-Paszek, Tomasz Jamroziński, Wanda Karczewska, Justyna Krawiec, Karolina Kułakowska, Karol Maliszewski, Jacek Mączka, Piotr Mosoń, Marcin Orliński, Paweł Podlipniak, Małgorzta Południak, Klaudia Raczek, Teresa Radziewicz, Teresa Rudowicz, Jakub Sajkowski, Karol Samsel, Rafał Wierzbicki

PROZA

Marcin Baran, Jacek Durski, Seweryn Gałązka, Jan Godlewski, Mateusz Górniak, Anna Gratkowska, Eliza Kijanek, Edward Kupiszewski, Kornel Maliszewski, Mirosław Pisarkiewicz, Małgorzata Południak, Wojciech Radoch, Joanna Storczewska-Segieta, Sebastian Theus, Leon Zdanowicz, Beata Wincza

sZAFa Presents

WANDA KARCZEWSKA - poezja
Izabela Fietkiewicz-Paszek - „Uroboro” Wandy Karczewskiej
Beata Patrycja Klary - Życie w cieniu śmierci
Ania i Arek Łuszczyk - Festiwal okiem obiektywu
Małgorzata Południak - Karczewska ukrywa swoją twarz w kwiatach kasztanu
Anna Tabaka - Miasto mego ojca
Teresa Rudowicz - O wierszu „Rozmowa z rówieśnikiem z ul. Widok 12”
Karol Samsel - Matka na oświęcimskim obłoku - O nostalgii i sadyzmie w utworach Wandy Karczewskiej.
Beata Stanecka-Busz - O pogłębianiu zwątpienia aż do potrzeby wiary. Rzecz o Elegii Wandy Karczewskiej. * O rozpaczy, którą może odczarować zakatarzony jeż i fletowy głos wilgi. Głos wilgi Wandy Karczewskiej.
Rafał Wierzbicki - Fotoreportaż
Leszek Żuliński - Między miłością z rozpaczą (o poezji Wandy Karczewskiej)

ESEJ; FELIETON; RELACJE

Marcin Baran - Slam, czyli poezja opuszcza salony
Henryk Gała - Poeci małych ojczyzn
Izabela Fietkiewicz-Paszek - Relacja z II Festiwalu Literackiego im. Edwarda Kupiszewskiego
Marcin Orliński - Literatura jest ciemność
Beata Patrycja Klary - Ileż można przełykać kształty? - relacja ze spotkania poetyckiego Aleksandry Słowik
Klaudia Raczek - Dziennik spod Róży I, Dziennik spod Róży II
Jurata Bogna Serafińska - Wystawa malarstwa Felixa Tuszyńskiego
Świdemajer - relacja z poprzedniego projektu

FOTOGRAFIA-GRAFIKA-MALARSTWO

Maciej Boksa, Francesco Cusumano, Talat Darvinoğlu, Foto Odlot 2011 - wynik konkursu, Jacek Kaczyński, Michał Karcz, Felixx Klee, Barbara Komaniecka, Lilianna Lazarska, Zygmunt Kozimor, Oksana Mathieu, Izabela Nowak, Andrzej Olczyk, Raspazjan, Jan Rusnok, Marianna Stelmach, Vsevolod Shvayba, Tomasz Trafiał, Felix Tuszyński

TEATR

Teresa Radziewicz "Ja, Edit Piaf"

EKFRAZA

Teresa i Grzegorz Radziewicz "Wyobraźnia zaludniona"

KRYTYKA LITERACKA; RECENZJA

Artur Jabłoński - Thomas Bernhard Moje nagrody
Teresa Rudowicz - Życie to jest opowiadanie, a opowiadanie to jest życie – o opowiastkach opowiadających Leona Zdanowicza * Ziemia nieznacznie wypukła – o Wieczerzy w Rajskiej Dolinie Edwarda Kupiszewskiego
Teresa Radziewicz Notatki na marginesach wierszy - Mniej niż zło Olgerda Dziechciarza * Czyta się, czyta - Nasza klasa Tadeusza Słobodzianka
Karol Maliszewski - Kazimierz Brakoniecki Obroty nieba, Dziennik berliński
Monika Mellerowska - Książkowe choinkowe upominki * Jestem leniwym pisarzem Mariusz Pilot - Pióropusz
Joanna Mieszkowicz - "Niewidzialne potwory" Chucka Palahniuka * Balladyny i romanse Ignacego Karpowicza
Karol Samsel - Źródło i śmierć Fenomenologia jako egzegeza literacka
Jakub Sajkowski - Wystawiona na słońce. Magda Gałkowska, Fabryka tanich butów * Ryszard Będkowski Gorzkie jezioro * Poezja kłamie? A niech sobie kłamie! Michał Nowak Historie Powszechne
Konrad Staszewski - Wschodzący księżyc Keri Arthur * Całując grzech Keri Arthur
Bogdan Zdanowicz Krzysztof Tomanek Zaimek teraz

WYWIAD

Aleksandra Szramek "Z Ireną Kiką Szaszkiewiczową", "Z przyjaciółmi Ireny Kiki Szaszkiewiczowej"
Tomasz Kosiorek "Rozmowa z Rogerem Moorhousem na temat książki Stolica Hitlera"
Robert Rutkowski z cyklu: "Jeszcze zdarzają się wiersze:
* z Marcinem Orlińskim
* z Teresą Radziewicz
Sosnowska: z Marcinem Prokopem i Szymonem Hołownią

MULTIMEDIA

Astrid Lindgren - Chwila
Darek Wasilewski - "Rafał Wojaczek - Modlitwa bohaterów"
Lugozi - Peaceful Sleep
The October Leaves - All Of The Stars
Warzone - The Sound Of Revolution

KONKURSY

* Nagrody Poetyckiej im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego ORFEUSZ za najlepszy tom roku 2011
* I Ogólnopolski Konkurs Poetycki
im. Pawła Brylińskiego
* Kaliski Konkurs Literacki na Utwór dla Dzieci
* III OGÓLNOPOLSKI KONKURS POETYCKI „O wers Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej”
* Broniewski dzisiaj
*I Edycja konkursu LIterackiego im. Kazimierza Furmana "Furmanka 2012

PATRONAT MEDIALNY

Ena Kielska Pamiętnik Wendy
Festiwal Świdemajer [maj 2012]
Foto Odlot 2011 - wynik konkursu

środa, 14 grudnia 2011

Bolą mnie nogi

Muszę mieć tekst i obie wersje na blogu, bo se podśpiewuję, raz z Grechutą, a raz z Groniec. Lubię, a co! :)))) Piękna piosenka i w ogóle cała płyta Marka Grechuty do tekstów Tadeusza Nowaka.





Bolą mnie nogi. One we śnie
za sen mój chodzą na czereśnie
Że dalej chodzą za sny inne
wiem od pościeli całej w glinie

Śpijcie przy mnie dam wam maku
dam sekretne pismo w ptaku
dam wam jabłek pół sąsieka
dam pół boga pół człowieka
dam wonności i dam rano
tę dzieweczkę przeczuwaną

Bolą mnie nogi. Izba pusta
W piecu Lewiatan tak się pluska
Wzgórze za oknem się przybliża
A nie ma kto zdjąć ciała z krzyża

Idźcie nogi dam wam buty
dam na drogę kij okuty
dam wam skrzypce dam wam miodu
dam wam dywan z carogrodu
dam wam konia a pod wieczór
stanę przeciw wam przy mieczu

Eurydyki, ach Eurydyki


Ach, jak lubię, przepadam wprost. :)

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Tylko zwyczajne rzeczy

                                                                                        J. T.

Przynajmniej tyle chcę zapisać, parę zwyczajnych rzeczy:
że nie mogę zapomnieć opowieści o domu, którego już nie ma
i snów, w których mieszka zapach nieistniejącego

miejsca. W tym domu ojciec - ile to lat, odkąd odszedł? Wraca
wszystko z tą wieczną rysą, szczeliną niespełnienia. Jedno życie
dostaliśmy, a chcielibyśmy przeżyć więcej i każde inaczej,

z kim innym, każde o czymś innym. Wciąż próbuję
o tym pisać. Parzę herbatę z lipy zbieranej z drzew
na skraju starego ogrodu. Znowu listopad, grudzień,

na balkon ktoś rzuca kwiat lipy. Skąd się wziął tutaj
i dlaczego przemyka jak spłoszona mysz? Wychodzę
w wiatr, w niski ołów chmur ze złotym pęknięciem

tuż nad horyzontem. I trzymam w ręku tę suszkę,
przesyłkę zaginionego świata. I wiem, że nocą
znowu zabraknie miejsca na nasze sny.

Niedany nam świat

Żeby się nie zgubiło i nie zapomniało. W sam raz na taki dzień oszukanego grudnia.

 

Istnieje gdzieś podobno
niedany nam świat
gdzie kochać wszyscy mogą
gdzie płacze się z radości
tęsknoty się spełniają
raz na sto lat
zgubieni powracają
nie wstydząc się czułości

Mów gdzie to jest
pomóż znaleźć to miejsce
to w którym zatęsknię i zasnę
a potem obudzę się

Podobno tak się zdarza
co jakiś czas
że znika ktoś bez słowa
nie przyjmując losu
wysyła potem listy
z odległych gwiazd
łagodnie ogłaszając
w jaki odszedł sposób

Mów gdzie to jest
pomóż znaleźć to miejsce
to w którym zatęsknię i zasnę
a potem obudzę się

Pomóż
znaleźć
miejsce
w którym
zasnę

Mów gdzie to jest
pomóż znaleźć to miejsce
to w którym zatęsknię i zasnę
a potem obudzę się

niedziela, 4 grudnia 2011

Światło listopada

Dopadło nas na podkrakowskiej szosie - droga
wbiegała co chwilę na wzniesienie, w czystą kobiecość
układały się łagodne zbocza. Czas jeszcze raz postanowił

zrobić pętlę - dlaczego właśnie nam chciał dać
drugą szansę? Odwracaliśmy twarze ku jasności
- dwa ostatnie słoneczniki. Zobacz, jak czułe dzisiaj

jest listopadowe światło - tłumaczyłeś - rzadko słońce
patrzy na świat pod życzliwszym kątem. W te dni
ostatnie cieszmy się czułym światłem. Wieczorem

usłyszymy w radiu, żeby wszystko usunąć
z balkonów i parapetów - nadciągnie
wyjątkowo wietrzny niż.

T. Różycki, Dwanaście stacji

Przeczytać całość zapragnęłam po poczytaniu fragmentów, a zwłaszcza tego:


Stacja dziesiąta: Pociąg (fragment)

Tymczasem zaraz za Pyskowicami wjechali w ową śląską
słynną plątaninę torów, która ciągnęła się aż do Jaworzna,
i która była straszliwą pułapką dla niedoświadczonych podróżnych,
ponieważ nikt prawie dotąd jej nie przebył szczęśliwie.
Tysiące szyn, torów, rozjazdów, ślepych stacyjek i fałszywych tropów,
okrutnych zwrotnic i błędnych nastawni, tworzyło jeden ogromny
labirynt, wciąż pochłaniając nowe składy osobowe,
towarowe i pośpieszne. Nieszczęsny maszynista już, już miał odnaleźć
drogę ucieczki, gdy po raz kolejny, zamiast Jaworzna,
trafiał na stację Ruda Chebdzie, by całą podróż rozpocząć od nowa.
Bywało, że pociąg, raz wjechawszy na śliskie rozjazdy,
błądził tam i latami, gubiąc po kolei podróżnych,
którzy zdążyli się dawno zestarzeć, wysiąść w rozpaczy
na którejś ze stacji lub umrzeć, nie doczekawszy wyjścia.
Odnajdywano w ten sposób czasami całe pociągi-widma
z oszalałym maszynistą i mundurami tylko konduktorów,
jeżdżące przez lata i sezony w kółko, bez ratunku.

Tomasz Różycki, Dwanaście stacji, wyd. Znak, Kraków 2004


Cudo, nieprawdaż? :)

sobota, 3 grudnia 2011

Gołąb na gzymsie

Warszawa w sobotę o ósmej rano wciąż drzemie,
przeciąga się leniwie, wysyła na ulicę drobne znaki
życia: znużony autobus, drepczące tuż przy skwerze
kawki, mężczyzna z basetem na smyczy. O tej porze
nawet Starbucks przysypia, zamawiam średnią latte

i zajmuję ulubione miejsce przy oknie, zadomowiona
w obcym po kilku miesiącach. Nowy Świat, grudzień,
na chodnikach wczoraj wyrosły świerki, dwa rzędy
choinek, przez które Delikatesy po drugiej stronie
przesyłają świetlne sygnały. Kamienica przy ulicy

wygląda na prawdziwie mieszczańską, schludna
i zadbana. Tylko na gzymsie drugiego piętra ten
niepasujący gołąb. Spaceruje tam i z powrotem,
samobójca niepewny decyzji, jak gdyby zabrakło
tłumów krzyczących: "skacz! skacz!". A jednak

rzuca się nagle w dół z rozłożonymi ramionami
skrzydeł. Szybko łapie wiatr i zostawia za sobą
to miejsce. Czas i na mnie. Szczelnie otulam się
płaszczem - grudzień - i wychodzę w miasto,
w resztki warszawskich snów.