niedziela, 11 marca 2012

W odpowiedzi na listy...*

Drodzy Uczniowie Gimnazjum w Miłosławiu,
wybaczcie, że zostaliście zmuszeni do oczekiwania na moją odpowiedź, ale taka ilość różnorodnych listów sprawiła, że czytałam je nie raz, nie dwa. Postaram się odpowiedzieć na postawione w nich pytania i rozwiać przynajmniej niektóre wątpliwości.
Czytaliście trzy wybrane przez p. Dorotę wiersze: "sonia postanawia odzyskać mowę", "Hanna odkrywa w sobie staruszkę" oraz "Kwiecień". Powstały interesujące interpretacje tych tekstów.
W przypadku pierwszego pisaliście często o samym nazywaniu, także i o takim, które jest "przypinaniem łatek", ale też o nazywaniu, które coś stwarza, a nawet niektórzy z Was sięgnęli do opisu stwarzania świata w Biblii, zapewne przypominając, jak Bóg, stwarzając z niczego, nazywał to, co powstało. Padły pytania o "plemię które nie zna słów", czy naprawdę istnieje? Nie czytałam o takim plemieniu, nie słyszałam, narodziło się ono w mojej głowie na potrzeby owego wiersza. "Sonia postanawia odzyskać mowę" to jedyny z tych trzech tekstów bez interpunkcji, a że również o to pytaliście, więc potwierdzam - tak, brak interpunkcji wynika z pragnienia, by można było czytać swobodniej, dodać własną interpretację, podpowiedzią ma być układ wersów.
Wiersz drugi, "Hanna odkrywa w sobie staruszkę", poprowadził Was ku wnioskom związanym z oswajaniem przemijania, z godzeniem się na upływający czas i nadchodzącą starość. Słuszne były Wasze uwagi, że w przypadku młodych osób często się o tym nie myśli jeszcze; takie refleksje przychodzą nieco później.
W wierszu trzecim odnajdywaliście odrodzenie, wiosnę oraz miłość, pisząc, że postać, którą widzi bohaterka wiersza w końcowej części to ktoś bliski, może przyjaciel, może ukochany. Bardzo spodobała mi się uwaga jednej z Czytelniczek, że wersy otwierające tekst: "I wszystko się układa, jak w wierszach czy baśniach", jest podpowiedzią jego "baśniowości".
Kilka razy pojawiało się spostrzeżenie, że Hanna z obu wierszy to zapewne ta sama osoba, słuszne spostrzeżenie. Padło też pytanie, kim jest Hanna, czy to jest może ktoś mi znany? A może ktoś z rodziny? Tak jak w przypadku Soni czy "plemienia które nie zna słów", to postać wymyślona. Czasem autor, żeby powiedzieć o ważnych dla niego rzeczach, wymyśla postać, nazywa się to "kreacją maski", niekiedy "drugim ja" czy "alter ego" piszącego. Z pewnością znacie literackie przykłady takich zjawisk. Kolejne pytanie, które się powtarzało, związane było ze źródłem moich inspiracji. Tutaj nie powiem nic nadzwyczajnego - to świat, ludzie i życie są nieustającym źródłem inspiracji.
Wszystkim dziękuję za miłe słowa, życzenia, czytanie moich wierszy, za podjęcie próby ich interpretacji, a przede wszystkim za listy, których lektura była nietypową i fascynującą przygodą. Odwdzięczam się podziwem dla Waszej przenikliwości. Cieszę się, że p. Dorota Surdyk, Wasza Nauczycielka, sprawiła, że moje wiersze mogły spotkać takich Czytelników.
Teresa Radziewicz

* Przed spotkaniem w poznańskim Starym Kinie Uczniowie Gimnazjum im. J. Słowackiego w Miłosławiu po lekturze wierszy napisali do ich autorki listy ze swoimi przemyśleniami. Oto te wiersze:

sonia postanawia odzyskać mowę 

powiedzieć imię – zobaczyć człowieka
powiedzieć miejsce – zobaczyć ziemię
jak zamknięty krążek złota

sonia pisze ostatnio o rzeczach najprostszych
gdzieś odkryto plemię które nie zna słów
zauważa rzeczowo że chociaż nie mówią
modrzew skała dom miłość
to na szczęście nie wiedzą czym jest
zabić zagłada nienawiść

więc nie można mieć wszystkiego
trzeba coś stracić i coś zyskać

czy kiedy traci się
wszystko
wszystko
się zyskuje

powiedzieć imię
nadać człowiekowi
własne znaczenie

powiedzieć miejsce
jak ostatni cud świata

Hanna odkrywa w sobie staruszkę

Kiedy słońce kładzie się na twarzy, Hanna obserwuje
delikatne promienie pod okiem, śledzi linie łączące
usta ze skrzydełkami nosa i czuje: nitki gęstnieją,

łączą czoło z policzkami, rozpinają się na dekolcie,
łagodnie obejmują szyję. Wyobraża sobie: umacniają
korzenie, stają się silniejsze i rozrastają

z dnia na dzień. Hanna oswaja małe proroctwa,
ukryte w cieniach przyszłych krzywizn palców,
w gniazdach zmarszczek na kostkach,

w coraz słabszym sprzeciwie ciała. Łagodnie
kreśli studium rzeczy spodziewanych.


Kwiecień

I wszystko się układa, jak w wierszach czy baśniach:
jest kwiecień, a świat przez kilka dni wygląda
jak nowy. Hanna wpatruje się w niebo, wędruje

aleją pobielałych pni. Spróbuj spojrzeć w górę – wiatr
przeczesuje brzozowe czupryny. Zalążki zieleni
na tle przemytego deszczem błękitu i wiotkie witki

– patrzysz i czujesz, jak boli. Bo wydaje się, ale nie,
już prawie, ale jeszcze nie teraz. Ten moment,
gdy zaraz, zaraz ktoś się pojawi. Jeszcze krok

i widzisz zarys postaci. Hanna uśmiecha się,
uspokaja kroki i to, co rozszalało się
od środka. Oddycha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz