poniedziałek, 25 lutego 2013

Frazy we Frazie


Przyfrunęła dzisiaj wprost do pracy (na wsi listonosz wie, komu trzeba zanieść korespondencję do pracy). A w niej zapowiadana recenzja Olgerda Dziechciarza, który pisze o "Samosiejkach" m.in. tak: 
Jest w tych wierszach - jako rzekłem - przede wszystkim wzruszenie światem prostym, wzruszenie, które udziela się czytającemu, zwłaszcza z roczników bliskich autorce. Wzruszają staruszkowie na słońcu, ich "Kruche ondulacje i starannie przyczesane pożyczki", skonfrontowani z początkiem życia, pięknem niemowlęcia śpiącego z zaciśniętą piąstką "Słowo/ piąstka" (Piąstka)...
oraz recenzja Eweliny Cenarskiej, autorka zwraca uwagę na to, co czasem jest niezauważane w tomiku "Sonia zmienia imię":
Pisanie to także swoisty sposób na życie. Jeden z bohaterów tomiku "umierał ilekroć pisał wiersze / jeżeli nie pisał / umierał dwukrotnie" (wiersz nie dla obcych). Słowa pozwalały mu trwać, zostawić po sobie coś, co sprawi, że nie odejdzie w zapomnienie, a zatem nie umrze po raz kolejny. (...) Tak więc Sonia jest zrodzona nie tylko z uczuć, ale i słów. To nimi opisuje rzeczywistość, uczucia, tęsknoty, radości i smutki. Za ich pomocą kreśli cały świat, który ją otacza.
Dodatkowo pięć wierszy, które, jeżeli sprawy ułożą się pomyślnie, znajdą się w nowej książce: "W tym kraju", "Gołębie na torowisku", "Powrót", "Że noc" i "Świat dzieje się za szybko". Jeden z tekstów ku przypomnieniu i zachęcie: 

Że noc

Mieszkam w kraju, gdzie na dworcach dziewczyny noszą lalki
zamiast niemowląt. Tak jest łatwiej - nie trzeba ubierać dziecka

- sztuczne tworzywo nie marznie. Ludzie patrzą na innych
jak w lustro - chcą widzieć tylko siebie. W pociągu

przesuwam się od przedziału do przedziału - klatka, klatka, klatka
- i w każdym spojrzeniu: to nie ja, nie ja, nie ja. Mieszkam

w kraju, gdzie w podziemnych przejściach chłopcy
zostawiają ślady. Idę i czytam: witamy w mieście,

w którym krew leje się litrami. Piszę o tym
w esemesach i nie mam odpowiedzi na proste:

dlaczego? Mieszkam w kraju, gdzie odpowiedzi
wciąż za mało, chciałabym pytać, ale wiem,

że nie warto. Niemowlę trzeba chronić przed światem,
tak jest łatwiej - niech rośnie, zanim dowie się,

że noc, że krew, że nic. 

środa, 20 lutego 2013

Tylko nie gotujcie Kopciuszka i inne o życiu

Korzystając z bezsenności odpisałam na maile, a że jeden z nich rozpoczęłam słowami "korzystając z bezsenności", to stwierdziłam, że może to być niezły początek malutkiej notki na blogu. Niestety tłumaczenie, skąd się bierze początek, niekoniecznie wychodzi mu na zdrowie. Ciekawe czy tak jest z innymi początkami, że lepiej nie dociekać skąd się biorą, bo robi im to niedobrze? Trzeba by rozpisać ankietę na temat początków. Póki co jednak, w pracy ankiety o bezpieczeństwie, ankiety w telefonie i ankieterzy z przerażającą (w sensie, że złą) dykcją. Co drugie pytanie pan, który badał poziom zadowolenia czegoś tam, był przeze mnie molestowany: słucham? proszę powtórzyć jeszcze raz? nie rozumiem. Masakra. Zwracam się do ośrodków badających opinię wszelaką! Niech ankieterzy mówią WYRAŹNIE, inaczej osobniki badane oszaleją bądź dostaną palpitacji serca i nie będzie na kim przeprowadzać badań!

W sumie nie o tym miałam, a o bezsenności. Doszłam do wniosku, że bezsenność jest bezcenna. Proszę bardzo: łazienka wyszorowana (to zawsze dobry sposób na problemy ze snem), zaległości mailowe nadrobione i jeszcze zdążę słówko na blogu zostawić. Dlatego postulat o bezcenności bezsenności - jeżeli nie masz na coś czasu, zafunduj se takową. Ciekawe ile może kosztować bezcenna bezsenność?

Jakiś ten luty zatracony jest taki, śnieg sypie, zima wróciła, a Małgosia mi mówi, że u niej w Irlandii słońce i wiosna. Nie ma sprawiedliwości na tym najniesprawiedliwszym ze światów. A'propos śniegu... zastanawiałam się, co mi burczy pod oknami. Zerkam, a tam trwa odśnieżanie, taką ręczną odśnieżarką, co wydmuchuje jedną stroną śnieg. No w sumie fajnie, do pracy suchą nogą w pantofelku przejdę. Tylko ciekawe, czy zasnę, jak się w końcu znajdę w łóżku. Ale o czym ja to? A, o niesprawiedliwości i zatraceniu. Tak, dzieje się jakoś trudno, nie mam czasu na pisanie. A właściwie czas na pisanie został zużyty na scenariusze nowych spektakli. Moje maluchy będą grały "Tylko nie gotujcie Kopciuszka", gimnazjaliści "Głupia jak wszyscy", a licealiści "Dwa dni na strychu". Dwa pierwsze oparte na motywach książek, ostatni mój autorski. Zapowiada się. Zobaczymy, co z zapowiedzi zostanie.

Tak czy siak, oto wybija trzecia, zbieram się, ogarniam, opatulę i spróbuję zasnąć. Dobranoc.

środa, 13 lutego 2013

Ogień, żar, płomień...

... lampa, pochodnia, świeca, iskra, pożoga, pożar, światło, blask, jasność, ciepło...



poniedziałek, 11 lutego 2013