sobota, 20 kwietnia 2013

Nie tutaj



Cmentarze rosną maleje liczba obrońców
ale obrona trwa i będzie trwała do końca
i jeśli Miasto padnie a ocaleje jeden
on będzie niósł Miasto w sobie po drogach wygnania
on będzie Miasto
Zbigniew Herbert, Raport z oblężonego Miasta



Więc to tyle, to wszystko? Stało się? Runęły mury,
ocalały tysiące. I tysiące, z węzełkami bezdomnych,
mimo pozornego zwycięstwa, odchodzą. Wszystko

miesza się z czasem, tak było, już wiele razy tak było
- szukaliśmy nowych światów. Najpierw dylematy,
później wybory, nowe samochody, wygodniejsze domy,

zielone wyspy, ciepłe kraje, najszersze autostrady,
życie dzielone między tam a tutaj. I z powrotem
- po drogach wygnania. Oglądam świat

z lotu ptaka: tutaj kipi, wody odchodzą,
odpływają strumienie. O przyjaciele,
jak bardzo się oddalamy, cóż zostanie

w nas, kiedy nasze rzeczy pospolite
zostaną zastąpione przez nowe
i cudowne tam?

3 komentarze:

  1. Hej-hej! Po miesiącach-latach niebywania na Twoim blogu :)

    Dobry wiersz, ale - wg mnie - niepotrzebnie pointujesz. Ujednoznaczniasz. Szkoda, że prze to ujednoznacznienie czytam realnego adresata (nie znam, ale wskazujesz). Obawiam się, że ten adresat (niekoniecznie pojedynczy, ale konkretny /-i) "przyświecał" Ci podczas pisania i oto, w zakończeniu, właśnie się skonkretyzował. Mam na myśli sekwencję od "O przyjaciele /.../" al fine.

    Wiesz, że nie lubię w poezji dosłowności. Chyba, by taki miał być zamiar: konkret - konkret - konkret -> synteza (co Twoją domeną). Tymczasem dosłowność tu jest - i nie jest. Nie jest, bo zaczynasz i idziesz w stronę uogólnień - a nagle brzdęk - i jesteśmy w konkretnym miejscu, czasie, osobie. Ten rozdźwięk mi nie pasuje. Ogół - ogół -ogół -> ujednoznacznienie (adresat).

    Ale sama wiesz, że niekoniecznie mam rację, lol!

    OdpowiedzUsuń