sobota, 1 sierpnia 2015

Blue Moon

Trafiła nam się wczoraj ta podwójna pełnia w miesiącu i chyba ten księżyc miał podwójne działanie, bo  - chociaż w łóżku znalazłam się wcale nie za wcześnie - zasnąć nie mogłam i nie mogłam. Więc cóż - włączyło się komputer, na fejsbuku albo gg zawsze znajdzie się ktoś, kto cierpi akurat na podobną przypadłość, ewentualnie ma coś do zrobienia i można mu poprzeszkadzać. W pierwszej chwili zamierzałam posprzątać w łazience, bo to na bezsenność zawsze mi dobrze robi, ale - był Blue Moon (i może nie należy wówczas porządkować łazienek), a po drugie - po co sprzątać czystą łazienkę?! Tak więc łaziłam po necie, trochę gadałam, a potem - gdzieś koło czwartej nad ranem, kiedy zaczęło się rozjaśniać, wylazłam na balkon, gdzie próbowałam sfotografować bluemoona. Potem wreszcie zapakowałam się na powrót pod kołdrę. I - oczywiście - to najlepszy moment, żeby zacząć układać scenariusz... eee... jasełek dla Trylobitu. Już widziałam Grzegorza jako głodnego woła w kontrze dla siebie - lirycznego osła. He he. Tak mi się snuło w łepetynce, kręciło, kołowało, aż w końcu uśpiło. Rano przypomniałam, że w aparacie mam księżyc, a w głowie jakiś dialog między wołem a osłem. Cóż, jedni piszą wiersze, inni spisują rozmowy zwierząt. Taka karma (a'propos głodnych wołów).









2 komentarze:

  1. Tylko otworzyć okno, patrzeć na księżyc i słuchać, jak Ella Fitzgerald śpiewa "Blue Moon"...

    OdpowiedzUsuń