piątek, 4 września 2015

nie z daleka, nie przez ścianę



za ścianą chłopcy oglądają mecz – słyszę jęki zawodu
na przemian z ekscytującym buczeniem. ściany nie są
za grube, więc gdybyś mieszkał po sąsiedzku, mogłabym
sobie wyobrazić zasypiając na łóżku przy ścianie,
że układasz się po drugiej stronie i jesteśmy tak blisko –
prawie przytuleni. niestety, żyjesz w innym świecie:

szerokie ulice wśród secesyjnych kamienic,
światło nad rzeką i zielone przerywniki miasta,
żadnych dziwnych snów i wątpliwości. nie rozumiesz,

że moja głowa inaczej reaguje na ciała w wodzie
niż na martwe ciała w morzu: śnię wojny, przemarsze,
ucieczki z karabinem, szukanie noclegu i ludzki lęk,
który odpuszcza na chwilę między przebudzeniem
a odzyskaniem świadomości. im bardziej inni atakują
wysławianiem własnego człowieczeństwa, tym mniej
w nie wierzę. ciekawe, czy bawiłoby cię

lepienie z innych kuleczek, obtaczanie w smole i pierzu
poza ich plecami? świat mi się psuje, poradź, co robić
– cichnąć? pogłośnić się? pierwszego nie chcę, drugiego
nie potrafię. rano sąsiad przeprosi za kolegów – wiadomo

– będzie się tłumaczył ostatnim meczem w sezonie.
kim jestem, żeby nie przebaczyć? powiedz mi,
sam mi to powiedz. nie z daleka, nie przez ścianę.



4.09.2015 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz