czwartek, 12 maja 2016

Grzegorz i Alu Bambu Pikczu

Dzisiejsze spotkanie w białostockich Spodkach: koncert performartywny - Grzegorz Radziewicz maluje, gra Alu Bambu Pikczu. Rzecz nietypowa, poruszająca. Lubię i polecam! Po koncercie - otwarcie wystawy prac Grzegorza. Odwiedzajcie, podziwiajcie!









poniedziałek, 9 maja 2016

Ale za to niedziela...

Ten post jest o tym, jak to dni potrafią się wydłużać i wydłużać... W niedzielę zerwałam się rano, bo musiałam zabiec do pracy wydrukować scenariusz wraz z ułożoną przeze mnie na zajęcia bajką terapeutyczną o Jeżyku Jerzym,. Potem autko - i UwB. Przekonana byłam, że po zajęciach do dom wrócę około 18.00 i sobie poodpoczywam. A dzień okazał się zaskakująco długi i zaskakująco radosny. Okazało się, że w czasie ostatnich zajęć wyruszamy na Festiwal książki artystycznej dla dzieci do Galerii Arsenał. A tam - niespodzianka. W drzwiach spotykam... swą rodzoną siostrę z rodzonym mym siostrzeńcem oraz nieco mniej rodzoną koleżankę z jej rodzonymi córkami. Jakbyśmy się umówiły... Po krótkim stuporze umawiamy się, że oni idą na lody, ja oglądam książki, a później się zdzwonimy. W Arsenale książki, książeczki, piękne, interesujące, drogie, ach jakie drogie, żal serce ściska, że nie mogą być tańsze, a przez to dostępniejsze... Spotykam jeszcze mnóstwo różnorodnych znajomych. Najbardziej cieszą mnie dziewczyny, które ćwierć wieku temu (o Boże!) uczyłam, a które rodzinnie kupują książeczki... Pogaduchy, śmichy, chichy, zakupy - i lecę do rodzinnej ekipy aktualnie zajadającej lody na Plantach. Łazimy nieco po parku, czytamy dzieciom zakupione książki, lecimy jeszcze raz na lody - znaczy dzieci po gałeczce loda jeszcze raz dostają, szczęściarze, a my na kawę. Siedzimy w chyba niedawno otwartej pierwszej w B. Costa Caffe - cieszę się, że jest, baaardzo lubiłam ich kawę, kiedy się biegło na zajęcia w Warszawie. Dzieci każą mi opowiedzieć bajkę, którą napisałam, a potem każą wymyślać historie o pozostałych bohaterach, na przykład o Lisku Grzesiu, który ratuje Zajączka Filipka... I raptem robi się jakoś bardzo późno, matki zgarniają dzieci, wracają do dom, a mnie dopada sms zapraszający na herbatę na balkonie w dobrym towarzystwie. Daję się skusić, więc miły wieczór, a na koniec dnia zgarnięcie do domu chrześniaka wracającego z randki... Co za dzień. Wysiadam z samochodu i świat pachnie majem, a żaby nadają na całego. Wiosna, panie! Może by tak się zakochać?











sobota, 7 maja 2016

Nie tylko zachody...

Trasa: Juchnowiec - Zabłudów - Michałowo - Gródek - Waliły Stacja - Białystok - Juchnowiec. Maj taki, że ja cię kręcę, można oszaleć. Jak to kiedyś pisałam - w maju świat ma znowu 17 lat. :)






















środa, 4 maja 2016

Ach, te nieśmiertelne zachody...

Dziś właśnie tak zachodziło w moich okolicach. :)