sobota, 30 lipca 2016

Pełno światła

Piszę te słowa w pełni świadoma wzruszenia własnego, przejęcia i wdzięczności. Ostatnie miesiące były szalone, w biegu, w różnych sprawach, i w pracy, i na uczelni, potem wpadłam w wakacje zupełnie nieprzygotowana na to, co miało nastąpić. I jeszcze praca, a oprócz pracy - książka. I cudowni ludzie, którzy się do jej wydania przyczynili. Tak, tak, o Was mówię, Wy dobrze wiecie, że o Was, moi Drodzy. I teatr, przygotowania do premiery tomiku. Wreszcie ten dzień. Jak to opisać? Jak opisać moment, gdy otwierasz paczkę pachnących farbą drukarską własnych książek? Jak wyrazić to uczucie, kiedy słyszysz słowa wypowiadanych wierszy przez ludzi, którzy stali się przez ostatnie lata jak rodzina? I kiedy widzisz, jacy są piękni i dzielni. Czas nie do opisania. Przyjaciele obecni, z całą możliwą i niemożliwą życzliwością, obcy ludzie dziękujący za wiersze. I ulewa, i tęcza, i koncert - jak zmieścić w słowach to, co się zdarzyło?